"Piwnica"

Nie ma nic bardziej ludzkiego niż emocje.

James FreyOstatni Testament

Witam Zgórlalkową społeczność!

Od kilku miesięcy biję się z myślami czy portal ZgórLalka ma jeszcze jakiś głębszy sens…?

Będę szczera,odpowiem wprost: Jeszcze nie wiem!

I za to najmocniej Was przepraszam.

Zdaję sobie sprawę, jak duże jest grono czytelników, którzy sympatyzują z portalem ZgórLalka, uwierzcie mi nie chcę Was zawieść. Dlatego przy tej okazji postanawiam serdecznie Was pozdrowić i szczerze wszystkim za to podziękować. Proszę Was jedynie o cierpliwość i wyrozumiałość. Jesteście wspaniali! A Ja, potrzebuję na podjęcie ostatecznej decyzji jeszcze trochę czasu!

Portal nadal istnieje, czeka, mimo że zwolnił. To potrzeba działania być może impulsu sprawi, że rozwiąże się zagadka co będzie z nim dalej. Jakiż on jest kompatybilny z moją personą. Uśmiecham się…

 To między innymi dzięki Wam podniosłam się wiele razy, otarłam kolana, poprawiłam koronę i dalej w drogę.

 Wszyscy można powiedzieć jesteście ZgórLalkowymi faloers-ami, ale dla mnie przede wszystkim ludźmi, z którymi się w taki oto sposób tworząc portal identyfikuję.  ZgórLalka to Ja, jestem kobietą jestem jedną z Was.  Mam Tak samo jak każdy człowiek swoje plusy i minusy. Niezależnie jak się obecnie nazywam to wciąż ja w tej samej skórze i w tych samych „butach”, to ciągle Ja-ta sama INDYWIDUALNOŚĆ.  

Moi Drodzy, spostrzegam Was każdego z osobna i każdy z Was jest dla mnie tak samo ważny. Czuję waszą energię, gdy piszę łączę się dzięki Niej z Wami. Łapiemy się w siatki podobnych zainteresowań, historii, tematów, smaków itd. Dlatego jest Nam tutaj wszystkim ze sobą po drodze a tym którym nie jest wysiadają na najbliższej stacji. Carpe diem….

Dla wielu z Was Zgórlalka była/jest przestrzenią, w której odnajdujecie swoje inspiracje, pocieszenie a niektórzy nadzieję na lepsze jutro a inni po prostu dobry przepis na coś pysznego od wyjątkowej LadyKitchen.

Korzystając z okazji serdecznie Cię Agnieszko pozdrawiam z pełną odpowiedzialnością dodając: Bez Ciebie i twoich przepisów Zgórlalka byłaby niekompletna!

 Rozumiem, jest to uciążliwe...

Wysyłanie do redakcji przepisów na czas, robienie swoim potrawom profesjonalnych zdjęć, tak wiem jest to kolejny obowiązek w Twoim dość ograniczonym czasowo grafiku…

 Pomijając Kochani fakt, że Lady Kitchen robiła to wszystko dla portalu ZgórLalka no profit!

 Jak myślicie, jaki Aga miała w tym interes? Już widzę tę burzę pomysłów…

Odpowiadam; „…Żodyn!...”.

Uśmiechnięta twarz o uśmiechniętych oczach to cała Agnieszka -LadyKitchen-kobieta z ogromnym sercem.

Ci którzy znają prywatnie Agnieszkę lub Ci którzy obserwują jej socialmedia na pewno wiedzą: LadyKitchen ma do siebie oraz otaczającego ją świata wyjątkowy dystans.

Agnieszkę charakteryzuje zamiłowanie do kuchni w każdym tego słowa znaczeniu. Tam w małym ciasnym, ale przytulnym kąciku znajduje się absolutne centrum dowodzenia LadyKitchen.

 Jej "centrum" pełne przypraw oraz książek kulinarnych z całego świata tętni życiem. Na ścianie szyna pełna stali i miedzi a pośród kolekcjonerskiego zestawu jej noży, brakuje tylko  szabli.

U Lady tu coś się piecze, tu gotuje, tu fermentuje, tu zalewa, a tu rośnie…A tamrobi się zdjęcie z ręki Jej „cierpliwego” -tak sama nazywa swojego męża. W kąciku zaparza się aromatyczne espresso…

Na blatach kuchennych, każde wolne miejsce wypełnione jest dosłownie po brzegi różnorakimi przetworami i innymi potrzebnymi. A wszystko to po to,by tworzyć nowe przepisy.

 W swoim „saloniku” Lady „odpoczywa” czyta, pisze, układa swoje przepisy, przyjmuje gości. Bywa u niej radio, bywa telewizja, bywają sąsiedzi, przyjaciele i interesanci.  W tej małej, ale ciasnej przestrzeni, Agnieszka tworzy swoje kulinarne dzieła.

 Agnieszko, chcę abyś wiedziała również dzięki Tobie portal zyskał na atrakcyjności, piszę to z pełną świadomością i jestem Ci za to dozgonnie wdzięczna.

Wracając do tematu gości na portalu ZgórLalka. Zapewne znajdą się tu i Tacy, którzy przypadkowo skrolując po ekranie swojego telefonu wpadli tu zupełnie przypadkowo lub zajrzeli tu ze zwykłej ciekawości.  Nie znajdując dla Siebie interesującej ich treści ewakuowali się stąd możliwie szybko. Nie mam nikomu tego za złe.

Szanuję wolny czas każdego człowieka a o gustach się nie rozmawia. Każdy niech szuka tego czego potrzebuje lub tego co go interesuje.

A jeśli „ktoś” zagląda tu po to, by móc później drwić (myślę, że jest to cecha charakteru, która tkwi w brzydkim człowieku) to wiemy, liczymy się z Tym -Tacy ludzie też na świecie istnieją.

    Wiele osób pyta: Dlaczego już nie publikujesz? Dodając czarodziejskie trzy słowa: cyt.” Brakuje mi tego…!”

Tych kocham najbardziej, dodają mi skrzydeł.

Wówczas słyszę głos: Dawaj Jasmina Sabatini! Popraw koronę i wstań przewróciłaś się nie szkodzi, to Twoja „pupa” nikt inny oprócz Ciebie nie czuje Twojego bólu.  Jesteś gotowa? Czas na kolejny mały krok, a może następny, byle przed Siebie, byle do przodu.

 Na pewno nikt z Was tego nie pamięta, gdy byliście dziećmi i zaczynaliście przygodę z chodzeniem. Jak myślicie czy ktokolwiek z waszych bliskich myślał o Tym, żeby Wam się nie udało zrobić tego pierwszego lub kolejnego kroku? Zapewne, dorosły normalny człowiek obserwujący to z boku kibicował Wam, mówiąc: Dawaj! Super! Dasz radę!

A wy sami, jak myślicie mieliście wówczas konkretny plan, dokąd chcecie zabrnąć? Myślę, że na tym etapie to nie było dla nikogo aż takie ważne, ważna była istota sprawy: Ten samodzielny krok!

  Mimo upadków nie poddawaliście się szliście każdy z Was w swoim tempie, uparcie dalej. Brawo- Wy!

Znacie kogoś kto jest zdrowy (normalny)a nie nauczył się chodzić?

Ja nie!

 Myślę, że ważna jest upartość i konsekwencja działania tzw. kolejnych samodzielnych kroków.

 Dlatego zamiast krytykować kibicujcie każdemu kto tylko ma chęci i jest uparty, przypominając sobie swoją drogę. Nie śmiejcie się nie drwijcie, bo w tym czasie możecie przeoczyć piękny moment, gdy jemu się uda, wzrośnie, ale Was już przy nim nie będzie. Możecie stać się dla Niego nie istotni, poradził Sobie Sam bez Was (bez Ciebie). Dlaczego z wiekiem zapominamy o Tym jak ważne dla innego człowieka jest wsparcie, dobre słowo zamiast krytyki? Może czasem należy cofnąć się w myślach do swojego początku?

Dla mnie pisanie felietonów jest, jak chodzenie to moje małe „kroczki” uczę się ich, są potrzebą eksploracji różnych emocji oraz związanych z nimi kłębiących się w mojej głowie myśli.

Portal Zgórlalka powstał z wewnętrznej potrzeby wydobycia myśli uwięzionych „w ciemnicy” mojego Ego. Poprzez słowo pisane wyrażam najprawdziwszą siebie, tą którą znam i jest mi bliska i tą którą lubię najbardziej. Moje wnętrze skrywa wiele tajemnic.

 A GŁOS, z którym prowadzę nieustannie wewnętrzne dialogi jest głosem, który jest moim największym krytykiem a zarazem przyjacielem.

To głos moich myśli, głos wydobywający się z mojej głębi.

 Nazywamłam to miejsce piwnicą, w której ukrywam różne skarby. Właściwie takich piwnic mam dwie, ale o tej drugiej opowiem Wam innym razem.

Dzisiaj opowiem o CIEMNEJ PIWNICY-odkładałam w niej przez lata wszystkie emocje, z którymi było mi do tej pory ciężko, te z którymi na danym etapie swojego życia nie potrafiłam sobie poradzić. Często wracałam do owej piwnicy, aby odłożyć w niej kolejne nieprzepracowane tematy. Wówczas nie mam świadomości po co je tam odkładam, w jakim celu to robię? Moja podświadomość decyduje o tym sama. Jest mądrzejsza, bo w jakimś celu tam je magazynuje.

Wyobraźcie sobie własne piwnice lub strych pewnie każdy z Was ma takie miejsce „w swoim domu/bloku”. Tam odkładamy wszystko z czym nie wiemy co począć, nie wyrzucamy, bo podświadomość podpowiada: może to jeszcze być Ci potrzebne.

Tak samo jest z emocjami. Znajdujemy przestrzeń i tam odkładamy swoje nieprzepracowane emocje.

 Jedyny pomysł jaki przychodzi nam wówczas do głowy to ukryć je, nie chcemy trzymać ich na wierzchu. Być może się ich wstydzimy lub nie pasują nam do tego co widać, czyli naszej wykreowanej na zewnątrz persony. Ostatecznie decydujemy się je schować.

Pytanie przed kim i dlaczego? Przed innymi, czy samym sobą?

Dzisiaj kolejny raz trafiłam do piwnicy, spojrzałam na przestrzeń, w której chciałam odłożyć kolejną emocję. Co się okazało? Nie można tam wetknąć już nawet palca. Moja piwnica jest przepełniona, pomyślałam: Muszę coś stąd wyciągnąć, muszę zrobić miejsce na nowe, być może ważniejsze albo inaczej to nazwę, po prostu świeższe. Tamte stare nie będą już może potrzebne, od kiedy byłam tam ostatni raz, zmieniło się wiele. Przeminął przecież szmat czasu, z niektórych emocji wyrosłam, niektóre stały się już bezużyteczne a z innych może jeszcze, gdy je tylko odkurzę można będzie jak w recyklingu, stworzyć „coś”, by nadać temu nowy sens istnienia. Jak myślisz, czy to ma sens? Czy warto pozbyć się tego raz na zawsze, skoro masz do tego taki sentyment?

Tak czy owak należy trochę to poukładać, posegregować wedle ważności, wedle nowych priorytetów.  No więc robię dzisiaj porządek w swojej „piwnicy”

Może zmotywuję niektórych z Was do porządków w waszych piwnicach. Jeśli macie podobne odczucia do mnie, zrozumiecie jak bardzo jest to ważne. Myślę, cholera czy na pewno nie będę tego żałować? Zawsze ciężko rozstać się z tym co kiedyś do Nas należało a było częścią nas samych. Tłumaczymy sobie, może się jeszcze przyda albo zostaw to tam niech leży, bo teraz to zupełnie nie modne i zrobisz sobie tym tylko „obciach”. Postanawiam mimo to wyciągnąć kilka perełek, które mają dla mnie sentymentalną wartość. Być może na wierzchu, przestaną mieć dla mnie już tak wielkie znaczenie.

Przeszywa mnie dreszcz na samą myśl co tu się zaraz wydarzy…

OK. Wdech, wydech…jesteście na to gotowi?

Oto pierwsza emocja, którą biorę do ręki przymrużam oczy i widzę...

-Urodziłam się w kwietniu 1976 roku w Zakopanem.

Z moich wiadomości wynika nie wiedząc do końca, dlaczego, dziadek od strony ojca zapisał mnie do chrztu, nadając mi imię Agnieszka- zwana później Beatą. Tłumaczę sobie, ale do końca nie rozumiem: Widocznie właśnie to imię bardziej mu się podobało, a rodzice, gdzie wtedy byli? Nie wiem.

Przylgnęło do mnie imię Beata i nim posługiwano się w domu i w szkole.

Mniej więcej w okresie mojej pierwszej Komunii świętej Ksiądz zasugerował, aby zrobić z tym porządek. Wówczas moi rodzice zdecydowali ostatecznie Beata i tak zostało na wiele kolejnych lat.

Nazwisko jak wiecie kobieta zmienia w zależności od statusu, panna czy mężatka. No więc moje nazwisko też ulegało zmianom, w moim przypadku nie licząc nazwiska panieńskiego, zmiany poczyniłam dwa razy.

Kolejna emocja:

Pozwólcie, że wrócę teraz do okresu swojej młodości. Szkołę podstawową ukończyłam w miejscowości, w której się wychowałam, zaś szkołę średnią w Zakopanem. Wybór szkoły średniej nie był moim wyborem a moich rodziców, uważali, że w szkole średniej sobie nie poradzę 😉. W związku z tym zadecydowali, szkoła zawodowa! Ukończyłam tę szkołę bez większego wysiłku, mimo że nauczyciele sugerowali mi kilkakrotnie, że jest to jakieś nieporozumienie. Sama podobnie uważałam, ale na cóż zdały się moje tłumaczenia, że chce pójść do szkoły plastycznej, słyszałam: Co po niej, artystka? cyt."Najważniejszy jest zawód!"-rodzice.

Ukończyłam tę szkołę dla rodziców, bo na pewno nie dla siebie!

Po latach zdecydowałam się jeszcze na ukończenie szkoły średniej. To był kolejny mój samodzielny krok.

Wewnętrzny krytyk: Dlaczego emocja związana z imieniem i moim nazwiskiem została schowana do piwnicy, schowana przed światem? Odkurz tę emocję podpowiada mi wewnętrzny głos, proszę.

No więc zrobię to, a niech to szlak!

I oto pojawia się retrospekcja obrazu kolejnej emocji.

Niedawno zmieniłam urzędowo swoją tożsamość. Z Beaty Gąsienica Bednarz zmieniłam swe imię i nazwisko na nowe: Jasmina Sabatini. Tak teraz się nazywam.

Wewnętrzny krytyk: Dlaczego to zrobiłaś, dlaczego posunęłaś się do tak drastycznej zmiany?

Odpowiedź jest prosta. Nie lubiłam ani swojego imienia Agnieszka ani Beata.

Wewnętrzny krytyk: A nazwisko?

 Nie chciałam zostać przy nazwisku "męża", nie czuję z Tym nazwiskiem emocjonalnej więzi.

 Wewnętrzny krytyk: Dlaczego więc nie wróciłaś do  rodowego nazwiska?

Nie chciałam nosić nazwiska człowieka, który wypiera fakt, że jestem jego córką.

 Na początku myślałam, że prawda sama się obroni jednak nie mogłam już dłużej czekać-bolało!

Wzięłam sprawę w swoje ręce, zrobiłam badania genetyczne tzw. DNA. Test potwierdził jego ojcostwo.

 Ostatecznie „Ojciec” postanawia nie przyjąć tej wersji do swojej wiadomości, karząc mnie bezwzględnym milczeniem wobec mojej osoby i przemawiających w mojej obronie faktów. Po czterech latach milczenia doszłam do takich decyzji i wniosków: Nazwisko i imię chcę zmienić! Zrobiłam to!

 Ojcu zaproponowałam dobrowolną rezygnację z możliwosci dziedziczenia jego majątku, nie chcę nic od człowieka który wypiera się własnego dziecka.

Odmówił!- przekazując mi poprzez prawnika informację, że już dawno mnie wydziedziczył, że zrobił na wypadek swojej śmierci testament.Następnie aby zatuszować swoją bezwzględność zostałam POMÓWIONA przez Niego o "romans" który wykreował sobie tylko i wyłacznie we własnej wyobrażni. Amen.

Człowiek, który mnie wychował nazywany kiedyś przeze mnie tatą a teraz Ojcem, ma moje przebaczenie, ale nie pozwolę mu więcej siebie ani moich bliskich ranić!

Zasługuję na to by nosić imię i nazwisko godnie i bez niczyjej łaski. To mój kolejny krok w przód i nie wstydzę się o tym mówić.Mam  47 lat, które to uprawniają mnie do tego by za własne słowa brać pełną odpowiedzialność.

Nie chciałam dłużej walczyć z wiatrakami. Liczyła się dla mnie tylko prawda, która przegrała na tamtym etapie z fałszem.

 Na dziś moi Drodzy koniec porządków …

A jak w waszych piwnicach?

Widać nie takie to straszne😉

Życzę odwagi wszystkim Tym którzy zdecydują się na odkurzenie swoich piwnic pełnych emocji.

Autor: Jasmina Sabatini

 

 

liczba odwiedzin: 217