Dystans do samego siebie jako klucz do szczęścia.

Zastanawiam się, dlaczego ludzie nie mają do siebie dystansu. Z czego wynika brak tej umiejętności?

Zastanawiam się, dlaczego ludzie nie mają do siebie dystansu. Z czego wynika brak tej umiejętności? Jeśli przyjmiemy definicję, która mówi, że dystans do samego siebie jest niczym innym jak przyjmowaniem swojej niedoskonałości, potrafieniem się do niej przyznać, a nawet się z niej śmiać, zaczyna się klarować myśl, że problem jest w akceptacji samego siebie. Skracając najdłuższe zdanie w moim wykonaniu, dystans do samego siebie równa się akceptacja swoich zalet, wad, całokształtu.

Spróbujmy się więc zastanowić z czego znowuż wynika ten brak akceptacji. Myślę, że z kompleksów, zaburzonego obrazu własnej osoby, z dzieciństwa (jak większość problemów) … Tak, właściwie cudownie byłoby jakoś z tym „powalczyć”. Tylko pytanie brzmi: po co? A więc powiem; z lenistwa. Czuję, że dla wielu to co właśnie przeczytali jest ABSTRAKCJĄ. Już tłumaczę…

Ostatnio oglądałam fragment wywiadu z Beatą Tyszkiewicz, w którym to została zapytana czy dużo kłamie. Odpowiedziała, że nie, ponieważ nie chce się jej tego pamiętać, a ci co dobrze kłamią muszą wszystko pamiętać. Tak samo jest z akceptacją i dystansem. Czy ludziom naprawdę chce się to wszystko pamiętać, udawać kogoś innego, kłócić, zaznaczać swoją wartość?

Zdarzyła mi się sytuacja, w której o 6 rano spotkałam się na jednym skrzyżowaniu ze „znanym” wędrowcem, alkoholikiem. Większość kojarzy go za pewne z jego ulubionej aktywności – rozmowy z gołębiami ewentualnie kontrolą sił natury… Taki uroczy człowiek. Zatrzymałam się na czerwonym. Wędrownik stał na środkowej wysepce między pasami dla przechodniów i odprawiał jakiś rytuał z sygnalizacją świetlną. Odwrócił się, wtedy zmierzyliśmy się wzrokiem. Pokazał mi rękoma, że mam zaczekać. Ja skinęłam głową, dając do zrozumienia, że przyjęłam. Wrócił do świetlno-drogowej magii. Pojawiło się zielone. Odwrócił się do mnie z satysfakcją wymalowaną na swojej twarzy i pokazał „jedź” dodał również oczko. Zatem chcąc podziękować za jego trud wysłałam mu w odpowiedzi „buziaka”. Nasza interakcja jak na jego problemy natury psychicznej i mojej społecznej była istnym cudem. Poszła gładko. Każdy wszystko zrozumiał. Obawiam się jednak, że obserwator z zewnątrz (gdyby takowy istniał) mógłby mieć inne zdanie np. wziąć nas obu za „czubków”.

Postawmy teraz w tej samej sytuacji osobę bez dystansu. Zapewne w waszej głowie pojawiły się różne scenariusze. Któregokolwiek nie przyjmiemy, jasne jest, że nie potrafiliby docenić tej sytuacji, zaśmiać się z tego zdarzenia, albo chociaż uśmiechnąć do samego siebie.

Brak dystansu i akceptacji powoduje presję. Presja wzbudza stres. Stres wywołuje wrzody. A wrzody zmuszają do restrykcji pokarmowych. A czymże jest życie bez pysznego jedzonka, smażonego kotleta, ziemniaków ze śmietanką i tych wszystkich wspaniałości? Bez sensu!

Zarządzam uczenie się dystansu! Wierzcie lub nie, ale w 99% wypadków śmiech będzie lepszą reakcją niż agresja lub płacz. Uczmy się śmiać i uczmy się nie brać wszystkiego do siebie.

Kalina Sabatini

liczba odwiedzin: 126