Anna Guzik Bijou -Twórca “rzeczy” pięknych

„Największą dla mnie nagrodą jest zachwyt i zadowolenie kobiet, które w mojej biżuterii odkrywają coś wyjątkowego dla siebie… Wtedy wiem, że moja praca sprawia komuś choćby drobną przyjemność…” Dla Lalki z gór Anna Guzik zdradzi szczegóły swojej pasji.

Beata Gąsienica-Bednarz: Skąd pomysł na projektowanie biżuterii? Czy możesz opowiedzieć nam o początkach i rozwoju swojej pasji.

- Zawsze byłam wybredna, w kwestii biżuterii poszukiwałam własnego stylu, rzeczy wyjątkowych, niepowtarzalnych... Niestety masowo dostępna biżuteria kompletnie mi nie pasowała. Postanowiłam zatem zrobić coś dla siebie, a potem dla innych. I tak się zaczęło. Od początku ciągnęło mnie w stronę stylu etno, z wyraźnymi akcentami naszej góralszczyzny. Zaczęłam wykorzystywać znane symbole, jak rozety, muszle kauri (kostki) czy koral, potem w zależności od pór roku tworzyłam również wzory w letnim stylu boho czy wystrzałowe i błyszczące kreacje sylwestrowe.

Jak patrzysz teraz na swoje pierwsze projekty, czy zauważasz duży progres w swoim rozwoju? Jakie są teraz Twoje odczucia?

-Nieskromnie powiem, że moje wczesne projekty były fantastyczne, może to zasługa autentycznej świeżości i totalnej beztroski tworzenia czegoś nowego. Dzisiaj, kiedy projektowanie stało się pracą i niewiele ma wspólnego ze spontanicznością, z tęsknotą wspominam moje początki.

Biżuteria, którą kreujesz dedykowana jest tylko kobietom, czy też projektujesz biżuterię dla mężczyzn?

-Tworzę głównie dla kobiet, od czasu do czasu na prośbę stałych klientów wypuszczam kilka modeli męskich, jednak nie jest to nigdy stała kolekcja. Częściej kobiety zamawiają coś dla swoich „połówek”, niż oni sami dla siebie.

Projektując działasz pod wpływem emocji czy raczej weny?

-Nigdy nie pracuję pod wpływem emocji, do pracy potrzebuję spokoju. Kiedy coś mnie zainspiruje, czuję wtedy bliżej nieokreśloną wenę właśnie, taką natychmiastową chęć do pracy i to jest naprawdę wspaniałe, gdy wiem, że nie mam presji i nic mnie nie goni. Kiedy jednak pasję przekuwasz w biznes, ciężko jest czekać na natchnienie tygodniami… Umiem już jednak stworzyć sobie sprzyjające warunki, aby ta przysłowiowa wena pojawiła się wtedy, kiedy jej potrzebuję.

Skąd czerpiesz inspiracje?

-Po tak wielu latach ciągłego tworzenia, muszę szukać inspiracji w otoczeniu, przyglądam się kobietom na ulicy, w telewizji, w social mediach, nigdy nie szukam inspiracji w konkretnych modelach innych twórców, raczej w stylu ubierania się kobiet. Nie lubię iść za modą, nie kopiuję, zmierzam raczej w kierunku tworzenia kolekcji ponadczasowych, bardzo lubię zamówienia w konkretnym stylu, który nosi kobieta. Często tworzę też biżuterię do stylizacji, okoliczności czy wydarzeń, jak śluby, bale czy występy w mediach moich klientek.

 

Na Podhalu uważa się, że posiadanie biżuterii złotej to pewien symbol podnoszący status danej osoby, ale też lokata kapitału. Twoja biżuteria odbiega od stereotypów, mimo wszystko cieszy się niemałą sławą, w jaki sposób udało ci się przekonać do swojej twórczości Twoich klientów?

-Nie jestem jubilerem, nie tworzę w złocie, bo po prostu sama nie jestem wielbicielką takiej biżuterii. Mój styl przyjął się bardziej jako element stylizowanych kreacji góralek. Obwieszanie się złotem nie jest już tak bardzo popularne, zwłaszcza wśród młodszego pokolenia, młode dziewczyny stawiają na codzienność, oryginalną stylówkę, coś co założą do wszystkiego, liczy się również cena i jej przystępność. Moja biżuteria na pewno nie jest lokatą kapitału J. To co jest dla mnie ważne i czego bardzo pilnuję, to jakość i trwałość. Wciąż poszukuję najlepszych jakościowo elementów, z których tworzę. Reklamacje są mi raczej obce, może dlatego moja twórczość zyskuje zaufanie.

Zapewne obserwujesz swoje klientki, są raczej wzrokowcami, czy też zdarzają się kinestetycy?

-Sprzedaż przez social media, to na pewno ukłon w stronę wzrokowców, tutaj ogromne znaczenie mają dobre zdjęcia. Mam jednak zasadę, że zdjęcie ma oddawać rzeczywistość, dlatego nie ulepszam zdjęć, wybieram te, które najwierniej oddają realny wygląd produktów. W sprzedaży bezpośredniej zdecydowanie przeważają kinestetycy.

Ze względu na opinie o mentalności góralskiej, czy uważasz, że górale/góralki są trudnymi klientami czy wprost przeciwnie?

-Oj, to dobre pytanie… Oczywiście, że góralki są wymagające i to mnie bardzo cieszy, bo wiem, że muszę się mocno starać, aby sprostać tym oczekiwaniom. Nie nazwałbym ich jednak trudnymi, a właśnie wymagającymi.

Czy przypominasz sobie jakąś zabawną sytuację związaną z twoją biżuterią lub klientami kupującymi Twoje rękodzieło?

-Mam taką jedną stałą klientkę, która dała mi przy pierwszym zamówieniu warunek: biżuteria ma być odporna na trójkę maleńkich dzieci, które „wiszą” na niej tak jak te bransoletki i naszyjniki! To było niemałe wyzwanie i jakaż radość, gdy wróciła po czasie z kolejnymi zamówieniami kwitując: „Niezniszczalne! – będę Cię polecać mamom z małymi dziećmi J

Czy zgadzasz się z teorią, która mówi, że im osoba ma bogatsze wnętrze, tym skromniej się nosi?

-Niekoniecznie, znam mnóstwo wspaniałych, silnych i mądrych kobiet, które uwielbiają unikalną i dużą biżuterię. To raczej wyraz osobowości i stylu, niż powierzchownej oceny wnętrza człowieka.

Biżuteria jest “mową ciała", jak uważasz czy to określenie jest prawdziwe?

-Lubię, jak kobieta jest „kompletna”, przez ubiór, biżuterię i swój styl. Jest na pewno trochę prawdy w tym stwierdzeniu, choć zawsze staram się doradzać w kwestii biżuterii tak, aby nie była ona przebraniem czy zasłoną, ale właśnie uzupełnieniem kobiety. Ma przede wszystkim uwydatniać urodę, tuszować mankamenty, a nie być dla kobiety karykaturą samej siebie.

Jaki jest Twój synonim elegancji w kwestii biżuterii?

-Nie mam takiego, bo wówczas szłabym tylko w jednym kierunku. Bywa, że ubrać elegancko zdarza mi się dziewczyny w górskich spodniach, które tak właśnie postrzegają elegancję, a bywa i tak, że mam zamówienia na czerwony dywan, gdzie wszystko się błyszczy i współgra z elegancją pięknych sukien. Nauczyłam się podążać za stylem moich klientek, za tym czego pragną i w czym one czują się elegancko…

Czy zgadzasz się z powiedzeniem, że biżuteria dodaje nam pewności siebie?

-Oczywiście, że tak! Zwłaszcza gdy zmienia diametralnie życie moich klientek. Mam taki dział projektów, który nazywam medycznym… Zgłaszają się do mnie kobiety z różnymi bliznami, po poparzeniach (np. nadgarstków), po operacjach (np. tarczycy), dla których tworzę specjalne wzory na wymiar, które idealnie maskują to, co zazwyczaj zasłaniane było golfem po uszy czy rękawem do ziemi. Uwielbiam ten błysk w oku i radość, a jednocześnie pewność siebie! Wtedy wiem i ja, i one, że będzie dobrze…

Co myślisz o symbolice biżuterii? Czy projektując biżuterię spersonalizowaną pod konkretnego klienta, ma to dla Ciebie jakieś głębsze znaczenie?

-To bardzo ciekawe zjawisko, z którym zetknęłam się całkiem niedawno. Nie miałam pojęcia jak wiele osób kieruje się w życiu symbolami różnej treści. Symbole, które zagościły w mojej pracowni, są przeróżne – talizmany, kamienie personalizowane znakami zodiaków, symbole religijne, regionalne czy związane z pasjami, jak choćby te wynikłe z miłości do zwierząt. Szanuję każde takie zamówienie i zawsze wykonuję je z dobrą intencją, bez względu na religię czy przekonania zamawiającego.

Zauważyłam, że projektujesz coraz więcej biżuterii z czerwonym koralem (nazywanym kwiatem morza) Czy pomysł wiąże się z naszym regionem i tradycją? (nie ukrywam, że jest to dość innowatorski, designerski pomysł na ten szlachetny kamień) Jak został odebrany przez lokalną klientelę?

-Mam góralską duszę i ona często daje o sobie znać… Koral to jeden z moich ulubionych kamieni. Nie specjalizuję się w typowych, regionalnych sznurach korali, za to uwielbiam je wrzucać jako dodatek do stylizowanej biżuterii góralskiej. Jak na razie nie nadążam z produkcją, szyte i haftowane przeze mnie bransoletki z koralem właśnie, schodzą na pniu, trzeba na nie długo czekać. Są to bardzo pracochłonne projekty i nie robię ich stale, raczej na konkretne zamówienia. Co ciekawe, największą popularnością cieszą się za „wielką wodą”, co uznać możemy za lokalną przecież klientelę J

Jaki jest Twój ulubiony kamień szlachetny?

-Koral, to oczywiste, ale mam też słabość do agatów i generalnie czarnych kamieni, jak onyks, noc kairu czy lawa wulkaniczna. Nie jestem fanką diamentów i brylantów, a jak coś ma w projekcie błyszczeć, to zazwyczaj są to oryginalne kryształy.

Co myślisz o osobach u których zauważasz brak biżuterii. Co jest powodem jej braku?

-Jak to mówią: szewc bez butów chodzi…. I to właśnie jestem ja! Na co dzień nic nie noszę, na wielkie wyjścia i owszem, otwieram magiczny kuferek z moimi cudeńkami i wtedy czuję się wyjątkowo. Staram się nie oceniać, być może zabieganie dniem codziennym, a może po prostu tak lubią, znam osoby, które czują się biżuterią skrępowane.

W kolekcjach wykonanej przez Ciebie biżuterii, znajdziemy też amulety i talizmany?

-Tak, dopiero się tego uczę, jest to szeroka wiedza o symbolach, znaczeniu kamieni i minerałów, mam zamiar na wiosnę wystartować z nowym działem właśnie amuletów i talizmanów. Bardzo mnie to intryguje i czuję, że jest duże zapotrzebowanie na takie wyroby na rynku biżuteryjnym.

Co myślisz o chromoterapii (leczeniu kolorem), energii metali, energii kamieni? Czy stosujesz tego typu trendy w swoich projektach? Czy też zostawiasz takie praktyki fachowcom specjalizującym się w danych dziedzinach.

- Tak jak wspomniałam wcześniej, bardzo mnie to intryguje i interesuje, jest to dla mnie nowa dziedzina, której dopiero się uczę, zwłaszcza energii kamieni. W tym właśnie kierunku zamierzam się rozwijać i pogłębiać wiedzę. Pozostałe terapie zostawiam specjalistom, którzy się tym zajmują i których znam, wierzę też, że to działa i ma przyszłość.

W jaki sposób i gdzie możemy znaleźć twoją biżuterię? Czy przy okazji wywiadu chcesz przekazać coś innym kobietom.

- Znajdziecie mnie na Facebooku i Instagramie pod nazwą annaguzikbijou. Współpracuję też z dwoma punktami stacjonarnymi w Zakopanem, Salon Belle Sante oraz sklep z rękodziełem Folk Dusa. W okresie letnim wystawiam się też na targach rękodzieła i produktów regionalnych, ogłaszam to na moich social mediach, więc śledźcie moje kanały, zapraszam!

Moje drogie Kobiety, życzę Wam żebyście umiały znaleźć spełnienie w swoich pasjach, nie bójcie się zrobić kroku naprzód, nawet jeśli wszyscy Wam to odradzają, a może właśnie dlatego! Szyjcie, haftujcie, malujcie i spełniajcie się artystycznie, tego nikt Wam nie zabierze, a tylko te, które spróbują – znajdą spokój i spełnienie. Czego Wam z całego serca życzę…

 

Rozmawiała: Jasmina Sabatini

 

liczba odwiedzin: 192