Od sianokosów do ekranu – Podhale dawniej i dziś
„Kiedyś mama wołała przez okno: Do domu! Dziś dzwoni na komórkę, a ty i tak nie odbierasz.”
Podhale – kraina ślebody, oscypków,halnego ale też miejsce, gdzie dzieciństwo smakowało borówkami , a wolność pachniała sianem. Jeśli urodziłeś się w latach 70., wiesz, co znaczyło „deptanie kapusty” i „nie chlap się w potoku, bo cię woda zabierze ”. Jeśli w latach 90. – pamiętasz pierwsze MTV, gumy Turbo i to uczucie, gdy po raz pierwszy w rękach trzymałeś kasetę magnetofonową z nagranym np. „Ich Troje”.
Dziś zabiorę Was w podróż przez dwie dekady – pełną śmiechu, podwórkowych siniaków i niezapomnianych wspomnień z Podhala.
Podwórko kiedyś – jak wychowywało się dzieci bez telefonu?
Lata 70. – na Podhalańskich wsiach rządziła prosta zasada: „dziecka nie widać? To znaczy, że gdzieś jest i jak zgłodnieje, to wróci.” W latach 70-tych rodzice nie musieli co chwila szukać swoich dzieci. Kiedy dzień zaczynał się kończyć, a niebo przybierało ciemniejszy odcień, wszyscy wiedzieli, że pora wracać do domu. To był naturalny rytm, którym żyła cała społeczność. Zwykłe "idziemy do domu" wystarczało za wszystko. Jak babcia mówiła „nie odchodz za daleko”, to każdy rozumiał gdzie jest umowna granica (nie było GPS-ów). Najlepsze place zabaw? Kopy siana – idealne do schowania, dopóki gazda nie przyleciał z widłami.Boisko szkolne,zamiast murawy beton lub asfalt. Sanki? Drewniane, po dziadku, a jak nie było – to kawałek worka i jazda z górki! A jeśli zimą miałeś "nieszczęście" wpaść w zaspy w drodze do szkoły? „Otrzep się i idź dalej” – proste. Dziś w sytuacjach nadzwyczajnych,szkoły organizują zajęcia online.
Lata 90. – Nintendo, gumy Turbo i pierwsze komórki
W latach 90. świat powoli się zmieniał. Już nie tylko w „kapciach” biegało się po podwórku – teraz każdy chciał mieć adidasy z rynku, koniecznie „na trzy paski” (nieważne, że to podróbki;).
Hitem były gumy Turbo – zbierało się obrazki i kto miał najwięcej, ten rządził. Dziewczyny skakały w gumę, chłopaki grali w kapsle. A jeśli ktoś w rodzinie miał Pegasusa? Czysty prestiż. Przychodziła cała wioska, kłóciliśmy się o joystick, a jak ktoś w przypływie emocji wyrwał kabel – to był koniec świata.
Pierwsze telefony? Alcatel One Touch Easy albo Nokia 5110 – marzenie każdego dzieciaka. Kto miał, ten czuł się jak dorosły. A dziś? Dzieci dostają iPhone’a na Pierwszą Komunię Świętą.
Wieś kiedyś i dziś – czyli góralskie wychowanie
Na Podhalu zawsze było tak: najpierw robota, potem zabawa. W latach 70. dzieci pomagały w gospodarstwach. Grabienie siana,wypasanie zwierząt,dojenie krów\owiec, wykopki... – norma. Nie było gadania, że „nie chce mi się”. Jak się nie chciało, to przychodził "autorytet..." i nagle człowiek odnajdywał motywację.
W latach 90. pojawiły się pierwsze anteny satelitarne, ale i tak do roboty iść trzeba było. Pamiętacie sianokosy? Po całym dniu na polu człowiek był tak zmęczony ,że marzył- by móc się wykąpać.
Dziś? Dzieci częściej można spotkać z telefonem niż z grabiami. Kiedyś mleko trzeba było sobie udoić, teraz się kupuje.Zakupy robi się przez aplikację.Nastała nowoczesność i wygoda. Ale jedno jest pewne – góralska dusza nadal się nie zmieniła!
Złota zasada wychowania – hart ducha i samodzielność
Kiedyś wszystko było proste. Jak chciałeś pieniądze na "lizaka", to zbierałeś butelki lub szłeś pomagać w gospodarstwie. Jak chciałeś rower lub zegarek – musiałeś na niego zapracować lub doczekać Pierwszej Komuni Śwętej. A dziś? Dziecko mówi „Mamo, kup mi”. A mama kupuje.
Nie było „nie chce mi się”. Było: „Zacznij robić, to ci się zachce.”
Dziś świat wygląda inaczej, ale jedno jest pewne – te dwa pokolenia, choć różne, miały jedno wspólne: życie na Podhalu nauczyło nas samodzielności.W latach 70-tych dzieci musiały same radzić sobie z obowiązkami, takimi jak pasanie zwierząt czy pomoc w gospodarstwie, co kształtowało ich niezależność. W latach 90-tych, choć zmieniły się warunki życia, to jednak wciąż, mimo rosnącej technologii i nowych wyzwań, dzieci z Podhala wychowywały się w duchu odpowiedzialności i samodzielności, której nie można było kupić.
Podsumowanie – było ciężej, ale czy gorzej?
Czy było lepiej? Może tak, może nie. Ale na pewno było prawdziwiej. Nie mieliśmy telefonów komórkowych, ale mieliśmy prawdziwe rozmowy. Nie było Facebooka, ale każdy wiedział, co u kogo słychać. Pierwsza miłość? Pisało się listy na kartkach z zeszytu, a nie wysyłało emotikonek na Messengerze.
Dziś dzieciaki siedzą w telefonach, my siedzieliśmy na trzepaku. Czy to źle? Nie wiem. Każde pokolenie ma swoje podwórko – jedno na trzepaku, drugie w sieci.
Ale jeśli masz wątpliwości, które dzieciństwo było lepsze, spróbuj kiedyś wyjść z domu bez telefonu. Jeśli poczujesz wolność – to wiesz, że jesteś z mojego pokolenia.
Jasmina Sabatini - autorka i wydawca z Podhala,z sercem w górach,z duszą artystki.