List do wszystkich "kurek domowych".

Domowe gniazdko usłane, dzieci odchowane, mąż nadal szczęśliwie spełnia się zawodowo! Teoretycznie czego chcieć więcej od życia? Jednak… Skąd ta pustka? Postanowiłam więc rozpocząć przemianę.

 

Drogie Panie!

Na początku wypada się przedstawić. Nazywam się Beata Gąsienica- Bednarz. Urodziłam się w Zakopanem, wychowałam i mieszkam w Kościelisku. Kościelisko to mała turystyczna miejscowość (wioska) leżąca nieopodal Zakopanego. Mam 44 lata, męża, czworo dzieci i osiem łap (dwa psy). ? Jestem „zwykłą” kobietą tzw. kurą domową… Dlaczego akurat słowo „zwykła” postanowiłam wziąć w cudzysłów? Pozwólcie, że wyjaśnię…

Moje Drogie, wewnętrznie czuję się „zwykłą” kobietą nic inną od wielu z Was. Mimo opinii na swój temat, którą ostatnio coraz częściej słyszę. Myślę, że wynika ona ze sposobu w jaki patrzą na mnie osoby wokół (przez pryzmat portalu, napisanej przeze mnie książki itd.) Dotychczas nie udało mi się osiągnąć żadnych tytułów i  wyróżnień (poza jednym, ale o tym później). Nie udało mi się też zrobić jakiejś wybitnej kariery zawodowej. Inne przez ostatnie lata wyznaczyłam sobie priorytety.

Przeszło 20 lat spełniałam się w roli żony, matki, gospodyni domowej. Jak więc można nazwać to inaczej? Byłam kurą domową, o której mowa. Zdaję sobie sprawę jak brzmi to określenie, ale jak dotąd nikt nie wymyślił ciekawszego ? No może poza moją przyjaciółką. Ta studiując wówczas, została zapytana przez wykładowcę angielskiego czym się zajmuje. Powiedziała nieśmiało, słabo jeszcze wtedy znając angielski: „I am a house manager”. Na pewno zabrzmiało to zacniej niż: housewife. Rozmawiałyśmy później o tym, że zarówno w jej, jak i w moim życiu wszystko zatrzymało się, gdy nasze dzieci zaczęły chodzić własnymi ścieżkami. Nasza rola się skończyła. Zastanawiałyśmy się obie co robić dalej? Domowe gniazdko usłane, dzieci odchowane, mąż nadal szczęśliwie spełnia się zawodowo! Teoretycznie czego chcieć więcej od życia? Jednak… Skąd ta pustka?

Postanowiłam więc rozpocząć przemianę. Zamiast użalać się nad swym losem, czy robić z siebie bohaterkę na siłę w myśl słów, które podpowiadało mi moje małe wewnętrzne „ja”: odchowałaś czworo dzieci, poświęciłaś się rodzinie. Dobijała mnie myśl, że czułam się niedoceniona. Straciłaś przecież tyle cennego czasu! A teraz co? Pytało mnie nadal małe ”ja” wtrącając w mój umysł myśl: Jesteś już stara! Za późno na studia, tytuły, wyróżnienia, a nawet karierę, na wszystko za późno!

Oprócz małego „ja” było również duże „Ja”. Krzyczało: Popatrzcie na mnie! To nie lada wyczyn! Nikt oprócz mnie, krzyku nie słyszał... Czy ja jestem jeszcze potrzebna? Komu, do czego? Kłóciły się moje myśli z sumieniem. Powstała wewnętrzna awantura, do której wtrąciło się moje pragnienie zaprzyjaźnione z mą wyobraźnią. Małe „ja” przeklinało, pluło mi w twarz, łamało mnie, kruszyło od środka na drobne kawałki. Zaś duże „Ja” odwdzięczało mi się głaskaniem, podlizywaniem, łechtaniem mej wyobraźni trzymając za rękę pragnienie. Działo się tak tylko wtedy, gdy na moment zamykałam oczy. Czułam wówczas ukojenie. Marzyłam więc, widziałam się w oczach swej wyobraźni inaczej niż było w mej rzeczywistości.

Tak oto nauczyłam się przyciągać za kurtyną zamkniętych powiek pozytywne myśli i marzenia. Uświadomiłam sobie jak wielka jest moc potęgi podświadomości. Tutaj wszystkim serdecznie polecam film pt. „Secret”. Opowiada on o zasadzie przyciągania. Tu postawię kropkę. Dodam jedynie: sprawdź sama. Warto!

Nagle… Marzenia, myśli zaczęły zamieniać się w rzeczywistość. Stały się widoczne przy otwartych oczach i namacalne w dotyku. Moje życie odwróciło się do góry nogami. Wyobraź sobie, że tak jak obraca się klepsydrę teraz układa się powolutku, jak gdyby na nowo, ale inaczej zgodnie z moim pragnieniem. Jakie zmiany nastąpiły? Chcę podzielić się nimi. Dlaczego? Nie po to by się chwalić lub wymądrzać. Wiem, że daję siłę, nadzieję, wiarę oraz inspirację innym kobietom. Tym które być może są teraz w tym miejscu, gdzie ja byłam przed trzema laty.

 

Ciąg dalszy nastąpi wkrótce…

Jasmina Sabatini-LalkaZgór

liczba odwiedzin: 54