A gdyby tak…?
Czy kiedykolwiek zatrzymałeś się na chwilę i zapytał siebie: Co bym zrobił, gdybym nie bał się porażki? Gdybym wiedział, że nie mogę przegrać? Że każdy krok, nawet jeśli nie prowadzi do celu, jest krokiem we właściwą stronę?
Przymykam oczy i wyobrażam sobie, że otwieram drewniane, góralskie okno. Czuję rześkie powietrze, zapach gór i drewna. Przede mną rozpościera się widok na szczyty, a nad nimi – ludzie unoszący się na spadochronach. Skoczyli. Zaufali wiatrowi. Nie pozwolili, by strach odebrał im możliwość lotu.
A teraz wracam do rzeczywistości i zadaję sobie pytanie: Czy ja też miałabym w sobie tę odwagę?
Strach – cichy sabotażysta marzeń
Strach jest jak niewidzialny strażnik, który stawia przed nami bariery, zanim jeszcze spróbujemy. „A co, jeśli mi się nie uda? Co, jeśli będą się śmiać? Co, jeśli stracę pieniądze, czas, reputację?” – znasz to? Ja znam.
Nie pamiętam swoich „pierwszych” biznesowych kroków, bo one nigdy nie były pierwsze. Były kolejnymi – jednym za drugim, próbą za próbą. Kiedyś weszłam w biznes, w który wierzyłam całym sercem. I wiesz co? Nie wyszło. Zamiast sukcesu – klęska. Ogromna, kosztowna lekcja.
Ale nie żałuję. Bo ta porażka nauczyła mnie więcej niż jakiekolwiek szkolenie. Gdybym wtedy się nie odważyła, nigdy nie zdobyłabym tej wiedzy, którą – być może – wykorzystam kiedyś w zupełnie innym miejscu, w innej sytuacji, przy innym projekcie. I to jest właśnie klucz – żaden wysiłek nie idzie na marne.
Gdy wydawałam swoją książkę, też mogłam się bać. Mogłam pomyśleć: „A co, jeśli nikt jej nie kupi? A co, jeśli nie będzie się podobać?”. Ale zrobiłam to mimo wątpliwości. I wiesz co? Udało się. Gdybym wtedy pozwoliła strachowi decydować, nigdy nie zobaczyłabym swojego nazwiska na okładce. Nie trzymałabym w rękach efektu własnej pracy. Może nie doznałabym także tego niesamowitego uczucia uwolnienia ,które przyszło dopiero w chwili,gdy przelałam swoje emocje na papier-wtedy je zamknęłam a jednoczęśnie poczułam,że stały się częśćią mnie ale już nie moim ciężarem.
To jak z tymi spadochroniarzami, których sobie wyobrażam. Każdy z nich kiedyś stał na krawędzi samolotu i miał wybór: zostać czy skoczyć?
Największa porażka to nie spróbować
Michael Jordan został wyrzucony z drużyny koszykarskiej w liceum. Walt Disney usłyszał, że brakuje mu wyobraźni. J.K. Rowling dostała kilkanaście odmów od wydawnictw.
Co ich łączy? Nie zatrzymali się na porażce.
I tu pojawia się najważniejsze pytanie: co byś zrobił, gdybyś się nie bał?
Zacząłbyś pisać książkę? Otworzył biznes? Spróbował nowej pasji? A może po prostu powiedział komuś, co naprawdę czujesz?
Jeśli teraz wymyślasz wymówki – to właśnie strach próbuje cię zatrzymać.
Nie ma przegranych, są tylko ci, którzy zrezygnowali
W sporcie jest prosta zasada: albo wygrywasz, albo się uczysz. Nie ma trzeciej opcji. Skoczek spadochronowy nie nauczy się latać, jeśli nigdy nie wyskoczy z samolotu. Biegacz nie pobije swojego rekordu, jeśli nie zacznie trenować.
W życiu jest tak samo. Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz, ile było cię stać. A jeśli spróbujesz i nie wyjdzie? Trudno. Wyciągniesz lekcję i ruszysz dalej – mądrzejszy, silniejszy, gotowy na więcej.
A więc…?
Teraz twoja kolej. Zamknij oczy i wyobraź sobie, że stoisz na krawędzi swoich marzeń. Masz wybór: możesz się cofnąć i nigdy nie dowiedzieć się, co było możliwe… albo zrobić krok do przodu i zobaczyć, jak daleko możesz polecieć.
Ja już wiem, co wybieram.
A ty?
Jasmina Sabatini