Czas.

Naprawdę od lat staram się zrozumieć zasady rządzące czasem. Mówi się, że czas płynie. Zupełnie nie mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem, ponieważ byłby to zbyt duży komplement. „Mój czas” jest niczym porysowana płyta; przeskakuje i zacina się.

Takie „uskoki czasowe” pojawiają się każdego dnia poprzez różne sytuacje. Pierwszą z nich jest, gdy budzi mnie budzik, wskazujący godzinę 7. Otwieram oczy, przeciągam się, mrugam i już 9… Ufam matce Naturze jak nikomu innemu więc wierzę, że miała na to jakiś pomysł. Może to coś w rodzaju wstępnego przygotowania do zawału. Ja przeżyłam ten stan tyle razy, że jak już na nieszczęście zatrzyma mi się serce to będę w stanie się ubrać, spakować, dojechać do szpitala i to jeszcze w 12 i pół minuty.

Kolejnym z momentów potwierdzających moje zdanie na temat czasu jest, gdy wstajesz w piątek we wtorek. To zdanie brzmi pokracznie. Wyjaśnię. Budzisz się z pewnością, że jest wtorek, a wtedy ktoś uświadamia cię, że piątek. Gdyby jeszcze środa to można by sobie wytłumaczyć ten jeden dzień amnezji, ale piątek? Nie wiem kto ciągle odbiera mi te kilka dni z mojego tygodnia, ale mam nadzieję, że gdzieś mi się odkładają i dostanę je z powrotem w formie takiej emerytury czasu. Tak staram się sobie radzić z tym brakiem.

Ciekawym zjawiskiem jest połowiczne podleganie naszego ciała zasadom czasowym. Przyjąłeś już do wiadomości, jest piątek i w konsternacji oraz ogólnym niepokoju zamierzasz umyć zęby. Patrzysz na swoje odbicie w lustrze i niedowierzasz, ponieważ wystarczyły tylko trzy skradzione dni, żeby na twarzy pojawiła się kolejna zmarszczka. Najbardziej niesprawiedliwe jest to, że gdy o 19 orientujesz się, że śniadania jeszcze nie było to twój brzuch w jakiś magiczny sposób nie odczuwa upływu czasu. Nie dałoby się tego jakoś odwrócić?

Jak skończyłam 18 lat to usłyszałam takie pytanie „I jak się czujesz jako dorosła osoba?”. Pomyślałam wtedy, że to tylko symbol i jeden dzień nie jest w stanie wywołać olbrzymiej wewnętrznej przemiany. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że właśnie w ten dzień, gdy kończysz 18 lat to jakbyś jechał wypożyczonym BMW M8 Coupe, wąską leśną dróżką. Twoje niskie zawieszenie i cena samochodu nie pozwalają ci na wykorzystanie potęgi 600KM. Przez całe życie nie możesz się doczekać aż wciśniesz gaz do dechy. Kończysz 18 lat i w tym momencie przed twoimi oczami pojawia się niemiecka autostrada bez ograniczenia prędkości. W pewnym momencie drogi gaz się zacina i za cholerę nie da się zwolnić, a ty wiesz, że jak dojedziesz do celu to M8 trzeba będzie oddać. Jak się człowiek zorientuje to by się chętnie przesiadł do czegoś wolniejszego…

Przemijalność trzeba zaakceptować. Im wcześniej tym lepiej, bo wtedy nauczymy się cieszyć każdym kilometrem naszej drogi. Współczuję ludziom, którzy zorientują się zbyt późno… Jak już dostaliśmy to 600KM i ekskluzywny pakiet wyposażenia to może warto wycisnąć z niego jak najwięcej szczęścia się da?

W związku ze zbliżającym się weekendem, życzę wszystkim nieskradzionych dni odpoczynku.

Kalina Sabatini

liczba odwiedzin: 76